Intencje mszalne

ogłoszenia parafialne

św. Brat Albert

galeria

Archiwum

Pielgrzymka od A do Z

Archiwum » Pielgrzymka od A do Z

Tekst: ks. Mirosław Kulesa

 

 

W ramach przygotowań – tych duchowych i wzmacniających kondycję piechurów – do wyruszenia na pielgrzymi szlak z Krakowa na Jasną Górę, przygotowaliśmy dla Was, drodzy Czytelnicy i potencjalni pielgrzymi, słowniczek stworzony w trzech częściach i z przymrużeniem oka. Wybór haseł jest całkowicie subiektywny...

 

A jak…

Apel Jasnogórski, czyli wieczorna modlitwa pielgrzyma przypominająca o celu wędrówki. Każdego dnia o godzinie 21, wszystkie pielgrzymki idące z całej Polski na Jasną Górę, łączą się w tej krótkiej chwili modlitwy wyznając Maryi, że „są, pamiętają i czuwają”.

Oraz…Asfaltówka. Słownik PWN pod tym hasłem podaje jedynie rodzaj nawierzchni drogi, jednak każdy pielgrzym powie, że asfaltówka to pewien rodzaj uczulenia. Ponoć uczulenie na asfalt nie istnieje, a „to coś”, co się pojawia na nogach pątników, jest alergiczną reakcją na detergenty, których resztki zostają w wypranym materiale. Mniejsza o szczegóły, asfaltówka jest po prostu kolejnym wyrzeczeniem, które z pokorą przyjmuje się w czasie pielgrzymki. Na to się nie umiera…

 

B jak…

Biały Marsz – ojciec i matka Pieszej Pielgrzymki Krakowskiej z Wawelu na Jasną Górę. Po zamachu na życie Jana Pawła II, krakowscy studenci zorganizowali w maju 1981 roku marsz, który przeszedł z krakowskich Błoń na Rynek Główny. Kard. Franciszek Macharski odprawił tam Eucharystię, w czasie której modlono się za Jana Pawła II, a także za umierającego w Warszawie Prymasa Tysiąclecia. W czasie marszu pojawił się pomysł pielgrzymki.  Aktywny udział w jej organizacji po dziś dzień bierze wielu z ówczesnych organizatorów Białego Marszu.

Oraz… Baza. To grupa osób, bez których pielgrzymka nie ruszyłaby pewnie ani o krok. Oni zaczynają przygotowania do kolejnej pielgrzymki chwilę po tym, jak pokłonią się przed obrazem Czarnej Madonny. Odpowiedzialni są również za koordynację wszelkich działań na pielgrzymce, począwszy od służb porządkowych i kwatermistrzowskich, a skończywszy na dożywianiu przewodników. Osoba chcąca podjąć służbę „w Bazie” musi wykazywać się: anielską cierpliwością, zdolnościami organizacyjnymi i logistycznymi oraz żelazną dyscypliną. Talenty kulinarne mile widziane. I jeszcze jedna ważna rzecz: nie może być przywiązana do snu. Siostry i bracia z Bazy wstają, kiedy pielgrzym jeszcze śpi i kładą się spać, gdy pielgrzym spokojnie przewraca się na drugi bok.

 

C, jak…

chleb – nasz powszedni, który jest podstawowym punktem menu pielgrzyma (dla pielgrzymów ekstremalnych jedynym obok wody). Dawniej należało zabrać ze sobą kilka bochenków chleba do plecaka na całą pielgrzymkę (przybierały one wówczas przeróżne kształty a bywało, że zamokły). Obecnie nie ma takiej potrzeby, gdyż Baza dba o to, by świeży chleb można było nabyć na każdym postoju.

 

D, jak…

Droga, rzecz jasna! Zwykle mierzy się ją w kilometrach dzielących punkt A od punktu B, ale nie na pielgrzymce. Tutaj droga liczona jest paciorkami różańca, kroplami potu spływającego z czoła i „omodlonymi” intencjami. Ilustruje to krótki dialog:

Daleko jeszcze do postoju?

Jakieś pięć „Zdrowasiek”…

 

E, jak…

Eucharystia, czyli centralny punkt każdego dnia pielgrzymki. To od spotkania z Chrystusem pielgrzym zaczyna swój dzień, który zakończy Apelem Jasnogórskim. Dopiero po posileniu się Ciałem Pańskim wyrusza w drogę. Trudno wyobrazić sobie pielgrzymkę bez Mszy Świętej. To tak, jakby chciało się wyruszyć w nieznaną trasę bez przygotowania, mapy, pożywienia i bez Przewodnika. Eucharystia łączy wszystkich uczestników pielgrzymki bez względu na płeć, stan, wiek, narodowość w jedną wspólnotę, która kieruje się prawem Miłości.

 

F, czyli…

Formacja. To jeden z efektów pielgrzymki. W drodze pielgrzym otwiera się na drugiego człowieka, a przez to również na Boga. Uczestnictwo w pielgrzymce to gotowość do pokonywania swoich słabości nie tylko fizycznych, ale przede wszystkim duchowych. Czasem trudno jest się uśmiechnąć do osoby, której nie znamy, lub do której czujemy niechęć, ale wspólna droga i trud pozwalają dostrzec swoje miejsce. Niewiele różni się ono od miejsc, w którym jest mój współtowarzysz. Nie bez powodu mówimy do siebie: „bracie/siostro”.

 

G, jak…

Gospodarz. „Gość w dom, a Bóg... wie kiedy pójdzie” – zwykł mawiać z uśmiechem pewien gospodarz, który jednak co roku udostępniał pielgrzymom swój dom, stodołę i ziemię w sadzie. Każdy z gospodarzy jest dobrodziejem pielgrzymki, gdyż pozwala ogarnąć się i wytchnąć utrudzonym pątnikom. Przez lata pielgrzymek nawiązują się szczególne relacje pomiędzy gospodarzami a pielgrzymami. Oni dają gościnę, my zabieramy przed oblicze Czarnej Madonny ich troski, zmartwienia, historie życia i niezliczone intencje.

 

H, jak…

Humor (dobry!), który jest niezbędnym wyposażeniem każdego pielgrzyma. Bo „smutny święty, to żaden święty”, jak mawiał św. Jan Bosco. Humor jest niezwykle pomocny przy znoszeniu różnorakich trudów pielgrzymki, warunków atmosferycznych czy fizycznej lub duchowej słabości. Jednym małym uśmiechem można rozjaśnić twarz drugiej osoby, a nawet stopić lód z niejednego serca.


I jak…

Intencja. Jest ona podstawową zawartością pielgrzymiego serca (a niejednokrotnie plecaka). Występuje zwykle w liczbie mnogiej. Intencje przybierają różne formy i rodzaje. Najczęściej są to intencje błagalne (o zdanie matury, o dobrego męża/dobrą żonę...), ale nie brakuje też dziękczynnych (za zdane egzaminy, za potomstwo...). Zdarzają się intencje wynagradzające za grzechy własne lub większych grup (np. za grzech pijaństwa). Bywa, że pątnik, aby „nie zapomnieć”, z jaką intencją pielgrzymuje, zabiera do swojego plecaka... kamienie. Symbol ciężki, ale bardzo wymowny, bo przecież każdy idzie do Jasnogórskiej Pani z bagażem swoich trosk i kłopotów.

 

J jak…

Jasna Góra. To od wieków główny cel podróży polskich pielgrzymów. Od czasu potopu szwedzkiego i cudownej obrony Jasnej Góry stała się ona duchową stolicą Polski. Tylko w roku ubiegłym (od 25 maja do 14 sierpnia) w 168 pielgrzymkach pieszych do Maryi przyszło 104 500 osób. Najdłużej, bo aż 19 dni, szli pielgrzymi z oddalonego o 640 km Helu. W 66 pielgrzymkach rowerowych przyjechało 3391 osób. Niektórym chodzenie i jazda nie wystarczyły i do Maryi przybiegli (144 osoby w siedmiu pielgrzymkach). A dwie pielgrzymki, liczące w sumie 48 osób, przyjechały na Jasną Górę konno. Ale, co najważniejsze, w roku ubiegłym pielgrzymów było więcej niż rok wcześniej. Dane podawane przez biuro prasowe nie obejmują niezliczonych pielgrzymek autokarowych czy pielgrzymów indywidualnych. Każdy, kto choć raz odwiedził Czarną Madonnę, mógł zaobserwować, jak przed jej obliczem, bez względu na porę roku, tętni życie religijne naszej ojczyzny.

 

K jak…

Kwatermistrz. To najbardziej niewdzięczna funkcja. Najpierw ów człowiek pół dnia chodzi od domu do domu, aby znaleźć nocleg dla pielgrzymów i dba, by nikt nie spał pod gołym niebem, a następne pół dnia przyjmuje zażalenia na noclegi, które znalazł. Oczywiście „rasowy pielgrzym” z pretensjami nie przyjdzie. Rasowemu wystarcza, żeby na głowę nie kapało i żeby była woda do umycia się (nie musi być bieżąca, może być zimna i w miednicy). Kandydat na kwatermistrza musi charakteryzować się czarującym uśmiechem (żeby zachęcić gospodynie do przyjęcia pielgrzymów), powinien znać podstawy perswazji i technik negocjacji (to z kolei przydaje się w rozmowach z gospodarzami) oraz powinien mieć niezwykle „grubą skórę” (ta cecha jest niezbędna w kontaktach z braćmi i siostrami, którzy na pielgrzymkę idą pierwszy raz). CV wraz z listem motywacyjnym prosimy składać u przewodników grup lub głównych kwatermistrzów poszczególnych członów.

Oraz…

Kawa – napój sporządzany z palonych, a następnie zmielonych ziaren drzewa kawowego, niezbędny dla poprawnego funkcjonowania osób pracujących w bazie pielgrzymki, które to ze względu na skrócony czas snu i intensywną pracę potrzebują owego nektaru, by myśleć w języku polskim oraz sprawnie działać. Zdarzają się chlubne wyjątki, które na czas pielgrzymki z kawy rezygnują. I też sprawnie działają.

 

L jak…

Lekarz, zwany Miłosiernym Samarytaninem. To osoba najczęściej „z ludu wzięta”, czyli dobrowolnie idący pielgrzym z wykształceniem medycznym, który służy swoją pomocą i wiedzą cierpiącym braciom i siostrom pątnikom bez korzystania z dobrodziejstw NFZ. Za swoją pracę nie pobiera stosownego wynagrodzenia (chyba że w walucie pielgrzymkowej, czyli za „Bóg zapłać”).

Oraz…

Lewa wolna”, czyli klanowe hasło wszystkich porządkowych. Wypowiadane zwykle gromkim głosem wzbudza dreszcz emocji na plecach pielgrzymów, a wzywa ono po prostu do tego, aby pielgrzymi nie wychodzili poza oś jezdni i skupili się bliżej jej prawej krawędzi, gdyż z naprzeciwka lub z tyłu jedzie.

 

Ł jak…

Łóżko – całkowity zbytek na pielgrzymce. Ortodoksyjni pątnicy spanie w łóżku na pielgrzymce uznają, najdelikatniej mówiąc, za dalece niestosowne czy wręcz ekstrawaganckie.

M jak…

Modlitwa – obok Eucharystii jest jednym z fundamentów nie tylko pielgrzymki, ale i całego życia chrześcijańskiego. Pielgrzymka bez modlitwy jest po prostu dłuższym spacerem. Modlitwa to rozmowa umysłu i serca z Bogiem, dlatego pielgrzym z każdego swojego działania pragnie złożyć dar, dać Bogu informację dotyczącą swojego poświęcenia i gotowości do „pójścia za Nim”. Taką informacją jest nie tylko „Zdrowaś Maryjo” wypowiadane ustami w różańcu, ale również każda kropla potu, odcisk znoszony z uśmiechem na twarzy, pomoc niesiona drugiemu człowiekowi.

 

N jak…

Nocleg, czyli miejsce z niemałym trudem znalezione przez kwatermistrza, w którym strudzony pielgrzym może się umyć po całodziennej wędrówce, posilić, a następnie skłonić głowę i zasnąć snem sprawiedliwego w celu nabrania sił do dalszej wędrówki.

 

O jak…

Odcisk, zwany również bąblem. To kolejne obok asfaltówki drobne wyrzeczenie pielgrzymkowe. Powstaje najczęściej na stopach i jest efektem użycia niewłaściwego obuwia. Piszący te słowa na skutek użytkowania sportowych „butów” produkcji radzieckiej miał swego czasu po jednej z pielgrzymek odciski w kształcie malowniczej kratki na piętach i zmuszony był do tygodniowego chodzenia na zewnętrznych częściach stopy. Z odciskami związana jest jedna z legend pielgrzymkowych. Mianowicie, jeśli komuś uda się pierwszą pielgrzymkę przejść bez ani jednego bąbla, to zostanie osobą duchowną... Coś w tym jest…


 

P jak…

Pielgrzym – osoba, która z własnej i nieprzymuszonej woli opuszcza wygodną kanapę, wkłada buty, pakuje plecak (wrzucając do niego nie tylko ubrania i inne ważne i niezbędne rzeczy, ale także dobry humor), z religijnym nastawieniem oraz sercem pełnym różnych intencji rusza w drogę do Maryi, nie zważając na wszelkie większe lub mniejsze przeciwności, jakie mogą stanąć na drodze. Najtrudniejszą przeciwnością jest duchowe lenistwo, które próbuje przykuć nas do fotela lub telewizora. Gdy się je pokona, to dalej jest już tylko łatwiej.

Oraz…

Porządkowy (lub porządkowa, bo w ramach demokracji pielgrzymkowej oraz parytetów udało się również tę funkcję w pewnym stopniu sfeminizować) to osoba, która dba o szeroko pojęte bezpieczeństwo pielgrzymów. W twarzowym, odblaskowym wdzianku z „lizakiem” w dłoni idzie po lewej stronie grupy czuwając, by żaden pojazd nie wyrządził pątnikom krzywdy. W zamierzchłych czasach porządkowy musiał charakteryzować się mocnymi nogami ponieważ za jego pośrednictwem odbywała się komunikacja pomiędzy czołem a tyłem grupy, spełniał więc rolę gońca. Wraz z postępem technologicznym rola gońca została ograniczona przez „walkie-talki” i telefony komórkowe. Od kilku lat każdy porządkowy musi przejść odpowiednie przeszkolenie upoważniające go do kierowania ruchem przy przejściu kolumny pieszych. Porządkowy powinien posiadać następujące cechy: oczywiście musi być komunikatywny (czyli „kumaty”), niezbędne są mocne płuca i donośny głos (celem wydawania komunikatów grupie bez użycia środków wzmacniających głos), mile widziane poczucie humoru (zawsze to inaczej się pielgrzym czuje, gdy ktoś go „pogania” żartem i z uśmiechem, a nie groźnym głosem i ze zmarszczoną brwią) oraz zdolność empatii (trzeba zrozumieć, że czasem pielgrzym naprawdę nie ma siły aby „biegusiem” udać się w kierunku grupy), no i naprawdę duże pokłady cierpliwości (potrzebne w czasie kontaktów z niecierpliwymi kierowcami, którzy niekoniecznie chcą współpracować z panem/panią „w odblaskowej kamizelce”).

A także…

Przeprośna Górka. Przed obliczem Czarnej Madonny należy stawać, gdy jest się pojednanym z Bogiem i z ludźmi. Z Bogiem możemy pojednać się w czasie sakramentu pokuty, który niejednokrotnie odbywa się „w trasie”. A jeśli nie jesteśmy dostatecznie pogodzeni z ludźmi, to mamy okazję to uczynić właśnie na Przeprośnej Górce (która w przypadku Pielgrzymki Krakowskiej znajduje się u stóp malowniczych ruin zamku w Olsztynie pod Częstochową). Tutaj odbywa się nabożeństwo pokutne po którym podchodzi się do współtowarzyszy drogi ze słowami przeprosin za różne uchybienia. Za niemiłe spojrzenie, złe słowo, nie okazaną pomoc, brak cierpliwości... To ostatnia taka szansa przed Jasną Górą, więc warto ją wykorzystać. Czasem na Przeprośnej Górce przepraszają się także zakochane pary, a ich przeprosiny nierzadko kończą się zaręczynami.

 

R jak…

Różaniec. To podstawowa modlitwa każdego pielgrzyma. Przesuwając w dłoniach paciorki różańca pielgrzym obejmuje swą modlitwą wszystkich, którzy prosili o „Zdrowaśkę” na pielgrzymim szlaku. Wtedy wyjmuje się też z serca wszystkie małe i duże intencje, z którymi idziemy przed oblicze Jasnogórskiej Pani.

 

S jak…

Służba, czyli postawa, która powinna charakteryzować każdego prawdziwego pielgrzyma. Gotowość do pomocy drugiemu człowiekowi jest również świadectwem, które niesiemy i przekazujemy innym, że nawet samemu doświadczając niewygód, potrafimy z miłością pochylić się nad drugim człowiekiem. Obok tej „służby powszechnej” istnieją również szczególne rodzaje służby, które pomagają całej pielgrzymiej społeczności. To służba porządkowa, kwatermistrzowska, zaopatrzeniowa, medyczna czy służba „na bazie”.

 

Ś jak…

Śpiew – pielgrzymkę zwykle najpierw można usłyszeć, a dopiero za jakiś czas zobaczyć. Maszerowanie ze śpiewem na ustach jest jedną z charakterystycznych cech pielgrzyma. Zasada „śpiewać każdy może, ale nie każdy powinien” na pielgrzymce nie obowiązuje. Tutaj śpiewać powinien każdy, dlatego możemy usłyszeć całą skalę głosów i mnogość interpretacji różnych pieśni i piosenek religijnych. To nic, że czasem interpretacja nie do końca pokrywa się z zapisem nutowym. Obowiązuje zasada „Kto śpiewa, ten dwa razy się modli”, a w wersji poszerzonej: „kto fałszuje, modli się trzy razy, a ten kto tego musi słuchać, to nawet cztery razy”

 

T jak…

Trud, czyli wysiłek, który podejmujemy, aby stanąć przed obliczem Maryi. Trud pielgrzymi przyjmuje różne wymiary. To nie tylko trud fizyczny, ale przede wszystkim trud duchowy, trud skupienia czy trud wyrzeczenia się codziennych przyjemności. Im większy trud, tym większa nagroda czekająca na końcu drogi i tym większa nadzieja na wysłuchanie próśb, które przez ręce Maryi zanosimy do samego Boga.

 

U jak…

Upał. To kolejna z drobnych niedogodności urozmaicających drogę na Jasną Górę. Kolejne wyrzeczenie, które łatwiej znieść z uśmiechem na ustach (no bo przecież na warunki atmosferyczne nie mamy wpływu). Przy upale należy jedynie pamiętać o nakryciu głowy, aby ta drobna niedogodność nie zakończyła się ciężkim udarem.

 

W jak…

Włosi, którzy są zdecydowanie najbardziej barwną i najgłośniejszą z grup Pielgrzymki Krakowskiej. Młodzież skupiona wokół ruchu Communione e Liberazione od 1981 roku, a więc od pierwszej pielgrzymki, wędruje z nami na Jasną Górę. Jest to także jedna z najliczniejszych grup pielgrzymkowych, która zawsze gromadzi kilkaset roześmianych, rozśpiewanych i niezwykle życzliwych osób. Daj Boże, aby tak wyglądało „nowe oblicze Kościoła”. Włochów zawsze słychać już z daleka, a ich obecność jest niesamowitym zastrzykiem pozytywnej energii. O ile na postojach kipią energią, o tyle w trasie wychodzi południowy temperament i czasem grupa ciągnie się na kilkaset metrów, dlatego porządkowi mają z nimi dużo pracy. Ale taki już ich urok, są częścią Pielgrzymki Krakowskiej i każdorazowy ich brak jest mocno odczuwalny.

 

X jak…

Xiądz Przewodnik – każda grupa, każda wspólnota i cała pielgrzymka ma swojego duchowego przewodnika. Do jego zadań należy sprawowanie Eucharystii, spowiadanie w trasie, prowadzenie konferencji i niesienie wszelkiego rodzaju pomocy duchowej. Ze względu na nawał obowiązków spoczywających na księdzu przewodniku nie ma on zwykle czasu na tak przyziemne rzeczy, jak np. przygotowanie sobie posiłku, dlatego zapewne zginąłby marnie, gdyby nie nieoceniona pomoc Bazy. Dla księdza przewodnika pielgrzymka nigdy się nie kończy, ponieważ nawet gdy po Apelu Jasnogórskim na Wałach pielgrzymi rozjadą się do domów, on myśli o przygotowaniu kolejnej pielgrzymki i całorocznej formacji.

 

Y jak…

Yyyyyeeesss (nie mylić z „yes, yes, yes”, upowszechnionym przez pewnego premiera). Wyraz ten wypowiadany jest przez młodszych przedstawicieli społeczności pielgrzymkowej (w formie westchnienia) w momencie dostrzeżenia wierzy klasztoru jasnogórskiego, a przez mniej spostrzegawczych w momencie wejścia na Aleję NMP.

 

Z jak…

Zmęczenie – naturalna reakcja organizmu na długotrwały wysiłek fizyczny. Na pielgrzymce nabiera jednak szczególnych właściwości, mianowicie w ostatnim dniu zamiast stopniowo rosnąć... maleje w miarę zbliżania się do kaplicy Cudownego Obrazu, aż do całkowitego zaniku w momencie uklęknięcia przed Czarną Madonną.

 

Powyższy tekst był publikowany na łamach Krakowskiego Gościa Niedzielnego oraz na stronie www.krakow.gosc.pl